poniedziałek, 27 maja 2013

MORDERCA - TAKIE TAM Z POLSKIEGO. XD

Czerwony, czerwony, czerwony. O tak. Czerwony to najpiękniejszy kolor. Mógłbym go widzieć wszędzie, mógłby pokrywać cały świat, a nie znudziłby mi się. Czerwona ulica, czerwone chodniki, czerwone ławki, czerwoni ludzie. To jest sztuka, a ja jestem artystą. Kogo obchodzą jakieś nic nie warte dzieła sztuki typu Dama z Łasiczką, skoro może mieć żywy, a raczej martwy już pomnik wyrażający piękno? Cała ta ulica odda mój podziw sztuce. Wszędzie czerwono, nic tego nie zepsuje... chyba, że...
-Kocham Cię. - powiedziała jakaś dziewczyna do chłopaka.
-Ja Ciebie też. Jesteś najpiękniejsza.
-Ziom... co ty za bzdury jej wygadujesz? Najpiękniejsza będzie dopiero po moich przeróbkach. - wtrąciłem.
Chwyciłem rękę osobnika płci męskiej i obciąłem ją wylewając całą krew na głowę jego dziewczyny.
-Nie sądzisz, że dopiero teraz stała się piękna? - mówiąc to zaśmiałem się przeraźliwie. - Jedna, rączka, druga rączka, jedna nóżka, druga nóżka!- zaśpiewałem po kolei odcinając chłopakowi te części ciała. Jego dziewczyna starała się mnie powstrzymać krzycząc przeraźliwie, ale tylko przez to zarobiła w twarz.
-A teraz czas na główkę!!- krzyknąłem, i jednym zwinnym ruchem pozbawiłem go głowy. Chwyciłem ją, za włosy i rzuciłem w dziewczynę. Podszedłem do niej powoli, i kucnąłem przy niej.... była taka piękna. Cała pokryta czerwienią. Nie mogłem się powstrzymać i zatopiłem się w jej ustach, po czym zacząłem je gryźć, aby słodka esencja znalazła się w mojej buzi. Jej krew była taka słodka. Uśmiechnąłem się do niej, i pozbawiłem ją nóg. Tak pięknie ozdobisz to miasto. Powiedziałem wylewając jej krew na siebie. Nagle otoczyła nas policja. Uśmiechnąłem się szczęśliwy. Wiedziałem, że mnie zabiją za to co za chwilę zrobię.
-Drodzy Panowie policjanci. Nie mówcie, że byłem szaleńcem i mordercą. Ja po prostu byłem artystą. - skończyłem zdanie i rzuciłem się na pierwszego lepszego policjanta z powodzeniem, niestety oberwałem.... cały mój obraz zrobił się czerwony... ah. Jak pięknie. Teraz mogę odejść w spokoju.


__________________________________________________________________________
DZWOŃCIE DO PSYCHIATRYKA... SERIO.
Na ten pomysł wpadłam na polskim. Wiem, że kiepsko napisane i w ogóle, ale chciałam to dodać, bo.... w sumie nie wiem czemu. Jak by co nie bójcie się mnie... nie jestem psychopatką.... naprawdę. XDD
Ej... wiem, że to dziwne, ale polubiłam głównego bohatera tego opowiadania. :D

czwartek, 16 maja 2013

"Kocham cię" - Shizuka x Arisa

Niebo było pokryte białymi obłokami. Każdy przypominał mi coś innego. Nie mogłam napatrzeć się na ich piękno. Zawsze w wolnych chwilach podziwiałam cuda natury, bo to mnie odprężało. Zwróciłam się ponownie w kierunku zapewne już pustej klasy, ale zastałam przed moją ławką jakąś dziewczynę. Spojrzałam wyżej, tak aby mieć dobry widok na jej twarz. Nie znałam jej. Była ładną szatynką, o czekoladowych oczach. Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie, i wyciągnęła rękę w moją stronę.
-Cześć. Jestem Arisa.
-Shizuka... miło mi. - odpowiedziałam lekko zszokowana.
-Mogę cię odprowadzić do domu?
-Ale... nawet się nie znamy.
-Proszę. - spojrzała na mnie oczami szczeniaka...
-No dobrze.- stałam się uległa przez te jej oczy.
 Nie pytając o nic więcej chwyciła mnie za rękę, i wyciągnęła z klasy. Poszłam za nią bez słowa sprzeciwu, bo byłam oniemiała. Obca dziewczyna od tak sobie mnie pociągnęła, i wyprowadziła ze szkoły.... i nawet skierowała się w stronę mojego domu. Coś tu było nie tak. Chciałam ją spytać co, ale nie zdążyłam, bo zatrzymała się gwałtownie, a ja wpadłam na jej plecy. Odwróciła się w moją stronę ze łzami w oczach.
-Tak dawno cie nie widziałam. - przytuliła mnie z całej siły. Na prawdę nie wiedziałam co się dzieje. Przecież znałam ją zaledwie dziesięć minut, i czemu dopiero teraz sobie przypomniała o takim powitaniu. Nie oddałam jej uścisku.
-Mogę wiedzieć... skąd mnie znasz? - Nie odpowiedziała, tylko spojrzała na mnie wymownie. - Chciałabym to wiedzieć, skoro mnie tak przytulasz.
-Shizuka-chan... Chodźmy. - Zignorowała moje pytanie, i zaciągnęła mnie do jakiejś ciemnej alejki.
Popchnęła mnie na ścianę, chwyciła moje ręce, i przygwoździła je swoją ręką nad moją głową.
-O co ci chodzi?! Co ty robisz?! - krzyknęłam przerażona, a ona w odpowiedzi przejechała swoim językiem po mojej szyi, co wywołało falę dreszczy. Przyłożyła swoje usta do mojego ucha.
-Kocham cię Shizuka-chan. - to wyznanie jakoś mnie nie uspokoiło. Czułam, że coś z nią nie tak, niestety byłam za słaba, żeby się wyrwać. Rozglądałam się w poszukiwaniu czegoś, co pomogłoby mi w ucieczce, a ona w tym czasie skorzystała z okazji i umieściła swoją rękę na moim udzie, jadąc co raz wyżej. Nie wytrzymałam. Postanowiłam użyć całej swojej siły do wydostania się od niej. Kopnęłam ją mocno w piszczel. Zwinęła się w bólu. Wykorzystałam tą okazję na ucieczkę. Biegłam jak szalona krzycząc o pomoc. Nic nie dało. Coś mocno uderzyło mnie w plecy. Upadłam. Ona pociągnęła mnie za ramię, przewróciła na plecy i usiadła na mnie.
-Niegrzeczna z ciebie dziewczynka. Chyba trzeba cię ukarać. - Wyciągnęła z kieszeni swojego swetra scyzoryk, i przejechała mi nim po twarzy. Słyszałam dźwięk ciętej skóry. Nie opierałam się jej, tylko krzyczałam. Uderzyła mnie mocno w twarz, a sama stała się bardziej ponura. Uśmiechnęła się smutno. Chwilę później nic nie widziałam, czułam tylko potworny ból w brzuchu. W uszach odbijał mi się echem jej śmiech. Domyśliłam się, że to mój koniec. Ostatnie, co poczułam, to ciepło na moich ustach, a potem ostre ukłucie w serce.

________________________________________________________________________________
Boże... co ja właśnie napisałam.... pierwsze takie opowiadanie na tym blogu i chyba ostatnie.... chociaż szczerze mówiąc samo się napisało. Kocham pisać takie rzeczy, ale chyba są kiepskie ;__;
Co do postaci... Nawet nie wiem o kim pisałam. Samo tak wyszło. Liczę na komentarze, bo nie wiem, czy warto tu wrzucać więcej takich ... walniętych tekstów. ^^

czwartek, 9 maja 2013

NATSU X LUCY - FAIRY TAIL

Był strasznie upalny dzień. Nie było dla nas żadnego odpowiedniego zlecenia. Dostałam zaproszenie na lody od Lisanny, a jako, że nie miałam nic do roboty, to wybrałam się z nią. Dziewczyna zaprowadziła mnie do bardzo słodkiej kawiarenki w centrum miasta i zamówiła dla nas dwa desery lodowe. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i dziwiłam się, czemu ja nie znam tego miejsca. Wszystko było tu w pastelowych kolorach, i wyglądało jak w pałacu. Odwróciłam się, a przede mną stał pastelowy deser. To była przesada. Spróbowałam go, i cofnęłam swoje słowa o przesadzie, to było niebo w buzi. Przez resztę czasu gdy delektowałyśmy się swoimi deserami rozmawiałyśmy o Natsu. Chciałam zmienić temat wiele razy, ale Lisanna ciągle do niego wracała. Pewnie myślała, że on i ja jesteśmy razem. Nagle dziewczyna wstała, przeprosiła i poszła do łazienki. Zaraz potem do lokalu wpadł Natsu krzycząc, że poszłam bez niego na lody. Zrobiło mi się wstyd bo ludzie na nas patrzeli. Poprosiłam go, żeby usiadł, i zrobił to. Usiadł na przeciwko mnie, spojrzał na prawie pusty pucharek po lodach, zrobił dziwną minę i przeniósł swój wzrok na mnie. Delikatnie przechylił głowę w bok, jakby się nad czymś zastanawiał. Po chwili  zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Powiedział tylko, że do kara za to, że go nie zaprosiłam i on też chce swój deser. Nie wiedziałam o co mu chodzi dopóki nie zrobił pierwszego ruchu. Nasze usta dzielił milimetry. Chciałam się odsunąć, ale nie miałam jak, bo mnie trzymał. Pokazał mi język w geście kpiny i oblizał mi górną wargę. Całą pokryła mnie gęsia skórka. Przejechał po niej jeszcze raz i przeniósł się na dolną. Otworzył sobie językiem drogę do mojego języka, i zaczął nim pieścić mój. Odsunął się trochę, przygryzł moją dolną wargę, puścił mnie, wstał i wyszedł. Chwilę później przyszła Lisanna, a ja nadal nie mogłam złapać tchu. Siedziałam tam spragniona dalszych pieszczot, ale Natsu już nie było. Otrząsnęłam się, zamówiłam jeszcze jeden deser na ochłodę, i postanowiłam, że następnym razem to ja jemu zrobię taką niespodziankę.

________________________________________________________________________________

Wpadłam na to podczas robienia zadania domowego z matmy. Teraz to opowiadania piszę, a na koniec roku będę płakała, że nie zdam. Heh.... dobra to nie jest śmieszne... bo to prawda.

I jak wam się podobało? Pewnie kiepskie, ale trudno. Ja się za kilka lat będę śmiała z tego opowiadania. Wam proponuję śmiać się już dziś. :D

Natsu x Lucy oraz Gray x Lucy - Fairy Tail

-Heeej... Ile jeszcze będziemy iść? Ona powiedziała.
-Lucy...  Siedzisz w Horologium. Czemu nadal narzekasz?-odpowiedziała poirytowana Erza.
-Bo jestem zmęczona Ona powiedziała.  Oh... panienko Lucy musi mi pani wybaczyć, ale czas mi się skończył. - W tym momencie mój zegarowy przyjaciel zniknął, a ja wylądowałam na ziemi.
Już miałam wstawać sama, ale przed moją twarzą pojawiły się dwie dłonie. Jedna należała do Graya a druga do Natsu. Naprawdę mnie ucieszyło to, że mogę liczyć na nich nawet w takiej głupiej sytuacji. Chwyciłam obie ręce i wstałam posyłając im miły uśmiech. Odwdzięczyli mi się tym samym. Jak zazwyczaj w takich momentach cieszyłam się, że mam takich przyjaciół.
-A właśnie! Zapomnieliście mi powiedzieć co to za zlecenie.
-Nie mówiliśmy ci? Wybraliśmy je specjalnie dla ciebie.
-Dla mnie? Co to za zadanie?
-Mamy pomóc pisarzowi w dokończeniu jego książki.
-Żartujecie?! Jakiemu pisarzowi?! Jakiej książki?!
-Chyba miał na nazwisko Williams  i pisał wcześniej coś o magach...
-Ten Williams?! O  Boże... Chodźmy szybciej.
Po usłyszeniu nazwiska Williams dostałam nagłego zastrzyku energii. Nawet Natsu nie mógł mnie dogonić. No ale co ja mogłam na to poradzić? Dostaliśmy zlecenie od najlepszego pisarza, który specjalizuje się w magach. Byłam jego wielką fanką. Kiedy już dotarliśmy pod jego dom nie mogłam się powstrzymać i zapukałam do bramy z całej siły.... co skończyło się tak, że brama się zawaliła. Nie rozumiałam, czy to ja mam tak dużo siły, czy brama jest za słaba...ale raczej to drugie, bo ja do najsilniejszych nie należałam.
-Woah! Lucy! Co ty robisz?! - wydarł się zdziwiony Natsu. W jego głosie można było wyczuć lekką ekscytację.
-To przez przypadek... ja nie chciałam tego zniszczyć . - Tłumacząc się tak w moich oczach tylko przybywała coraz większa ilość łez. Nie chciałam zniszczyć czegoś co należy do tak wielkiego pisarza.
-Oi. Spokojnie Lucy. To się łatwo naprawi.- zaczął mnie pocieszać Gray podczas gdy Natsu zajęty był rozwaloną bramą. Nie wiem nawet czemu oczekiwałam czegoś od niego. Gdy ja wgapiałam się w Natsu, czarnowłosy zaczął delikatnie ścierać kciukiem moje łzy. Do tej pory czytałam o czymś takim w książkach i nie rozumiałam czemu opisują to jak jakieś wielkie przeżycie...ale teraz zrozumiałam. Każdy jego dotyk powodował lekkie ukłucie, które było bardzo przyjemne. Odwróciłam głowę tak, aby z łatwością spojrzeć w jego oczy... dostrzegłam w nich coś co mówiło mi, że nie jestem dla niego jedynie przyjaciółką, chociaż mogłam się mylić, bo z Natsu też miałam już taką wpadkę... ale muszę przyznać, że trochę żałowałam, że to nie okazało się prawdą.
-Lucy ja...- zaczął Gray.
-Hej! Co wy robicie! Idziemy! - krzyknął, po czym podbiegł i nas rozdzielił Natsu.
Na prawdę nie mogłam mu wybaczyć, że wtrąca się w takich momentach. Właśnie miałam się dowiedzieć, czy zostało jeszcze coś z mojej kobiecej intuicji... tak z drugiej strony to nawet dobrze, że się wtrącił, bo nie wiedziałabym co zrobić gdyby jakimś cudem Gray wyznałby mi miłość.

Po moich długich przeprosinach, oraz po przedstawieniu się zaczęliśmy pomagać w pisaniu książki. Naszym zadaniem było demonstrowanie swoich mocy. Oczywiście mój przyjaciel z szaliczkiem musiał w przypływie nagłego podniecenia podpalić dom. Udało mi się go uratować dzięki Aquarius, ale dostałam w głowę jej wazonem, za przerwanie jej w randce. Straciłam przytomność i okazało się, że pisarza w ogóle nie zainteresowała moja magia. Dostałam pozwolenie, a raczej rozkaz na zwiedzianie miasta razem z chłopakami. W domu pozostała tylko Erza i Happy, którzy okazali się wymarzonymi głównymi bohaterami.

W mieście

Stałam sobie na uboczu szukając jakiejś księgarni, aż podbiegł do mnie Gray i chwycił za rękę.
-Uciekamy! - krzyknął ciągnąc mnie za sobą.
-Czekaj! Gdzie my biegniemy?!
-Zobaczysz. - posłał mi tylko uśmieszek, który mówił, że on coś kombinuje.
Dotarliśmy nad rzekę. Słońce akurat zachodziło i pięknie odbijało się w tafli wody. Po drugiej strony biegały szczęśliwe dzieci. Wszystko wyglądało jak w bajce. Brakowało tylko kochanka u mego boku. Miałam za to przyjaciela, więc nie było najgorzej.
-Lucy słuchaj.- zaczął niepewnie - chcę ci powiedzieć, że... - znowu przerwał.. zupełnie jakby toczył walkę w sobie czy to powiedzieć czy nie. Chciałam go popędzić, ale postanowiłam, że dam mu skończyć. - Kocham Cię.
Zatkało mnie. Wyobrażałam to sobie wcześniej, ale nie spodziewałam się, że to się stanie na prawdę. Nigdy nie miałam kobiecej intuicji, a nagle się objawiła? Lubiłam go to fakt, ale nie jak chłopaka. Był tylko przyjacielem. Czułam, że od natłoku uczuć robię się cała czerwona. Zaczęłam wodzić wzrokiem po bokach, aby tylko nie spojrzeć mu w twarz. Nagle spostrzegłam znajome buty jakieś 5 metrów obok. Spojrzałam wyżej... to był Natsu. Zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona. Żałowałam, że to widział, żałowałam, że nie mogłam odrzucić Graya tak, żeby on nie wiedział. Na prawdę przejmowałam się jego zdaniem o mnie. Z oczu płynęły mi łzy i wgapiałam się w niego. Chłopak spojrzał na mnie, na mojego towarzysza, a potem znowu na mnie. Wyraźnie było widać, że się zdenerwował. Mrugnęłam, a jego już nie było w tamtym miejscu. Biegł ze swoja płonącą pięścią w naszą stronę krzycząc "TY DRANIU!". Nie wiedziałam co powinnam zrobić, i czemu Natsu się wkurzył. Odruchowo stanęłam przed Grayem tak, żeby nie mógł go trafić. Nie trafił jego, ale prawie trafił mnie. Stanął przede mną i patrzał smutnym wzrokiem. Opuścił pięść sprzed mojej twarzy.
-Czemu.... czemu wybrałaś jego? -  wyglądał jakby miał się rozpłakać. Odwrócił się i chciał odejść, ale chwyciłam go mocno za rękę nie mogąc uwierzyć w to co powiedział.
-Przepraszam Gray. - powiedziałam zwracając się do czarno-włosego. -Natsu.... to ciebie kocham.
Odwrócił się i mocno mnie przytulił. Myślałam, że się uduszę, ale nie chciałam go puszczać. Czekałam na ten uścisk już od tak dawna. Nie wiem jak mogłam nie rozumieć tych uczuć. Trochę mi smuto było, że dopiero teraz to do mnie dotarło, ale to, że on odwzajemnia moje uczucia było najlepszą rekompensatą.

Już od tygodnia jesteśmy razem, ale ograniczamy się tylko do trzymania za ręce oraz uścisków. Cieszę się, że tak jest, bo mi się nie śpieszy. Chcę, żeby ta miłość jak najdłużej rozkwitała, aby później trwała wieki.
________________________________________________________________________________
Przepraszam, że tyle tego nie wrzucałam, ale problemy z komputerem. I akurat dzisiaj naszła mnie wena... Podczas słuchania piosenki z Fineasza i Ferba "Mieszkam z małpami"   ... WTF MÓZGU?!

Eh ... nie ważne. Mam nadzieję, że nie było złe, bo chciałam to skończyć, ale nie miałam pomysłów, i teraz tak mnie naszło na to.  Znalazłam obrazek trochę pasujący do opowiadania, a poza tym jest "KAŁAŁI" XD
PS. JEŚLI MACIE BLOGI TO MOŻECIE PODAĆ LINKI. JA SOBIE CHĘTNIE POCZYTAM! :D

piątek, 3 maja 2013

Majówka.

Siemcia. Na razie będzie tak bez opowiadania. Pod wieczór postaram się wrzucić coś nad czym teraz pracuję. Mam nadzieję, że nie zabraknie mi pomysłów... paring tooo: Natsu x Lucy oraz Gray x Lucy. Myślę czy nie wrzucić gdzieś Lisanny ale .... nie przepadam za nią.  (-ω-`)

Z kim lepiej wyglądałaby wysoka brunetka ... z Aomine czy z Kagamim (Kuroko no Basuke)  charakter : sarkastyczna, lubi kpić z innych, ale bardzo wrażliwa... ah... i bedzie tomboy'em. Chcę napisać coś na 2 blogu, ale nie mam pojęcia z kim ona powinna być.  (′・Д・)

A tak z zupełnie innej beczki.... polecacie mi jakieś anime? (゜∀゜)





2 zdjecia.... ZASZALAŁAM!   Mam nadzieję, że wam się spodobają. Tak rzadko je dodaję. :> 
Chyba będę dodawała jakieś na koniec każdego opowiadania... żeby wam się milej do końca czytało >_<


PS. NAJLEPSZY BLOG O KNB.  <--- Musiałam to dodać, bo kocham tego bloga... czytałam każdy rozdział po kilka razy.. i planuję nadal je czytać. Pochłaniając te rozdziały zawsze urządzam taki fangirling, że szkoda mi moich sąsiadów. ;__;  ŻYCZĘ WAM TEGO SAMEGO! :D