środa, 6 marca 2013

Takie tam...

Dzisiaj tak sobie siedziałam w szkole, i myślałam o tych moich opowiadankach, i wydają mi się one strasznie podobne. Ten sam schemat. Coś się dzieje, sex, koniec.  LOL.  Do tego wszystko mniej więcej tak samo opisuje.... to pewnie przez mój brak doświadczenia XD  Ale spoko... mam zamiar się dokształcić. Wiem, że nie mam talentu pisarskiego, ale chociaż dzięki temu blogowi powiększę mój zasób słownictwa, i kto wie... może kiedyś zostanę pisarką (wiem, wiem... świetny żart XDD)  . Nie no... tak na serio, to jak na dziewczynę w moim wieku to jestem strasznie żałosna, w ogóle nie przejmuję się przyszłością... pewnie dlatego, że jej nie mam huehue. Wracając do tematu opowiadań.... mam pomysł na nowe opowiadanie, które będzie trochę inne. Nawet nie wiem po co to piszę, skoro nikt nie czyta tego bloga... no ale może kiedyś wejdzie tu jakaś słodka, zabłąkana owieczka, przeczyta coś i skomentuje (najlepiej pozytywnie) byłabym wtedy w siódmym niebie. AH! TE MARZENIA! Takie piękne i nierealne.

poniedziałek, 4 marca 2013

Grimmjow & Kaoru - Bleach.

To są czasy jeszcze zanim Ichigo dotarł do Las Noches.
Kaoru to Shinigami płci żeńskiej. Różowe włosy, brązowe oczy. Typowa japonka XD

________________________________________________________________________________
Siedziałem sobie na filarze pośrodku pustyni, gdy nagle coś różowego mignęło mi przed oczami. Pomyślałem, że w końcu znalazłem jakąś rozrywkę. Zacząłem się za tym skradać. Zobaczyłem coś, czego się nie spodziewałem. Ludzką dziewczynę.
-Co ty tu robisz? - odwróciła się, wyglądała na wystraszoną.
-Nie wiem... nagle się tu znalazłam.
-Jesteś zwykłym człowiekiem?
-Co ? Nie... jestem shinigami... po prostu nie mieszkam już w Soul Society.
-Czemu?
-Wygnali mnie hehe.
-Nie chcieli cie twoi? Co ty im zrobiłaś?- sam nie wiem czemu kontynuowałem rozmowę, ale była ciekawą dziewczyną.
-Hmm... w sumie sama nie wiem. Może to przez to, że byłam dość niezdyscyplinowanym, i niezdarnym człowiekiem. Strasznie dużo ludzi w Soul Society ucierpiało przeze mnie, a kapitan jest dość surowy.
-Oh...
-Hehe! Miło się z tobą rozmawia. Od razu mniej się boję.
-Ejejej.... ze mną nie ma się miło rozmawiać. Wisz, że mogę Cię zabić w każdej chwili?
-Wiem.
-To dlaczego się nie boisz?
-Nie wiem. Po prostu czuję, że nie jesteś taki zły... - i tu mnie wkurzyła.
Chwyciłem ją za gardło, i rzuciłem na ziemię.
-Nie spoufalaj się tak, bo tego nie lubię.
-O-Okej.... - poluźniłem uścisk. -Jak masz na imię? - to się nazywa zero strachu.
-Grimmjow Jeagerjaques.
-Ohhh! Jak ładnie! A ja jestem Kaoru Shima. Miło mi cię poznać.
-A więc co masz zamiar tu robić?
-Nie wiem. Postaram się przetrwać.
-Możesz iść ze mną. - sam nie wiem czemu to zaproponowałem.
Zaprowadziłem ją do mojej sypialni.
-WOOOW! Jaka duża! Jesteś kimś ważnym?
-6 Espada.
-Ojejku. Myślałam, że członkowie Espady są... no wiesz... brzydcy, a ty wręcz przeciwnie. Jesteś seksowny.  - cholera speszyła mnie.
-EJ... Nie uważasz, że na za dużo sobie pozwalasz?
-Hmm? Nie. Po prostu mówię prawdę.
-Ehhh.. Możesz tu zostać jakiś czas.
-Naprawdę!? Tak za darmo!?
-Nie... umiesz walczyć?
- Tak, ale.. nie jestem za silna.
-Dobra. To jutro mamy sparing.
-Okay. - muszę przyznać, że miała bardzo ładny uśmiech.

W TRAKCIE SPARINGU
-Ej no co jest? Myślałem, że jesteś silniejsza.
-Geh..Kheh... przepraszam, że cie rozczarowałam. - była cała we krwi. To był ułamek sekundy, jak upadła na piasek.
-Tsk. - ruszyłem, wziąłem ją na ręce, i jak najszybciej wróciłem do sypialni.
Pierwszy raz się kimś tak przejmowałem... Musiałem ją całą wytrzeć z krwi. Zdjąłem jej ubrania, i całą wytarłem. Muszę przyznać, że jej ciało mi się spodobało. Przy okazji wycierania kilka razy dodatkowo przejechałem po jej piersiach, i pośladkach, i jeszcze w kilku miejscach, ale to przypadkiem. Eh... jak mogłem tak ulec ludzkiemu ciału.

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
-Grimmjow... ja idę potrenować.
-Ta, ta. Nie zawracaj mi głowy.
-Doobrze. To ja lecę. Papa!  -i wybiegła z komnaty tym swoim skocznym krokiem. Eh.. naprawdę mnie irytowała. Nic się nie bała, i zawsze była taka szczęśliwa. Posiadała cechy charakteru, których nienawidzę, a mimo wszystko nie chciałem się z nią rozstawać.
-Eh... i po co ja się tak przejmuję.
-GYAAAAH! - Usłyszałem jej głośny krzyk. Kurwa! Pozwoliłem jej iść samej, a przecież tu wszyscy nienawidzą shinigami. Szybko się zerwałem, i pobiegłem tam skąd dobiegał krzyk.
-Kaoru! Gdzie jesteś!
-Grimmjow ! Pomocy! - już wiedziałem gdzie jest, i kto ją porwał.
-SZAYELLLLL!  - Biegłem, najszybciej jak mogłem. Znalazłem ją. Cała się trzęsła, zapłakana, w podartym ubraniu. Wściekłem się. Chciałem zabić tego gościa.
-G-Grimm...jow... -przytuliła się do mnie.
-H-hej.. co ty robisz? Puść...- czułem jak drżała. Zrobiło mi się jej żal... objąłem ją, a ona zaczęła płakać coraz głośniej.
-P-przepraszam Grimmjow. Ty odpoczywałeś, a ja ci przeszkodziłam, ale tak się bałam.O-On... powiedział, że cie skrzywdzi jeśli mu się nie oddam. Na początku chciałam to zrobić, ale później się bałam. Nie chciałam zrobić tego z kimś innym.
-Czekaj... to z kim chcesz to zrobić? ... i kto ci to zrobił!?
-Nie ważne kto mi to zrobił.... chcę zrobić to tylko z tobą!
-Ze mną? - z jednej strony czułem wściekłość na tego gościa, ale z drugiej.... na prawdę się ucieszyłem, że ona chciała to zrobić tylko ze mną.
-Tak!
-No to to zrobimy. - chwyciłem ją na ręcę, i zabrałem do mojej komnaty, po czym rzuciłem na łóżko.- Mam nadzieję, że jesteś gotowa.
-Nie jestem... nie rób tego proszę.
Kiedy tak prosiła zalana łzami i nadal trzęsąca się, to nie chciałem tego robić, ale pożądanie wzięło górę, nad uczuciami. Zdarłem z niej resztki ciuchów. Złapałem jej ręce, i zacząłem ją całować. Na początku tylko delikatnie muskałem jej usta, ale później otworzyłem sobie drogę do jej ust, i zaczął się taniec języków.
Puściłem jej ręce, które zrobiły się bezwładne, i moje dłonie przemieściły się na jej piersi. Zacząłem je pieścić. Palcami bawiłem się jej sutkami. Moja żądza coraz bardziej rosła.Skończyłem grę wstępną i od razu włożyłem go do środka.Wydała z siebie bardzo podniecający jęk. Poruszałem się najpierw wolno, a potem coraz szybciej. Widziałem, że pomimo bólu było jej dobrze. Bawiliśmy się tak pół nocy. Nigdy nie było mi tak dobrze. Rano powitała mnie swoim promiennym uśmiechem.
-Ja już się umyłam. Teraz twoja kolej. Będę czekać na dole. Chcę od ciebie trening za to co mi zrobiłeś.
-Ehh... dobra, ale wiedz, że mi sie nie chce.
-Wiem, wiem. To ja już lecę! Papa! - znowu ten jej skoczny krok.
Poszedłem pod prysznic. Pod prysznicem myślałem tylko o tym, że się zakochałem, i że to takie dziwne. Wyszedłem spod prysznica, i szybko zszedłem na dół. To co tam zobaczyłem wprawiło mnie w osłupienie. Nie wierzyłem w to. Kaoru stała tam z jakimś Arrancarnem. Wystawał jej z pleców miecz... opadła na kolana. Coś mówiła, a ten pierdolony Arrancarn się tylko zaśmiał.
-KAORUU! Cholera jasna ! Nic ci nie jest!?  Kurwa ty krwawisz! Trzymaj się. Na pewno Cię uratuję! Tylko wytrzymaj. - nic nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się, podniosła z wielkim wysiłkiem rękę, i położyła mi ją na twarzy.
-Kocham.. Cię... Grimm...jow. - Wyszeptała, po czym zamknęły jej się oczy. Wyparowała. Łzy napłynęły mi do oczu. Mogłem tylko krzyczeć. Nagle przypomniałem sobie, że za mną stał jej zabójca. Obróciłem się, i rzuciłem na niego. Rozszarpałem go na kawałeczki... stałem tam jeszcze chwilę, po czym wróciłem do swojej komnaty. Jakiś czas później walczenie stało się moim nałogiem, robiłem to, aby o niej zapomnieć...
Nie udało się. Zawsze będe o niej pamiętał. Moja pierwsza i ostatnia miłość.

_____________________________________________________________________________

Kolejne głupie opowiadanie.... wybaczcie mi.

Gokudera x Tsuna - Katekyo Hitman Reborn!!

W domu
Od jakiegoś czasu Reborn-san dziwnie się mi przyglądał. Zawsze na jego twarzy gościł podejrzany uśmiech. Wiem, że nie powinienem go o nic podejrzewać, ale coś mi tu nie gra. W sumie to Dziesiąty też się dziwnie zachowywał. Tak jakby trzymał mnie na dystans. Zawsze wracaliśmy obok siebie w drodze powrotnej do domu, a teraz dzieli  nas mur stworzony przez ciało Yamamoto. Unika też sytuacji, gdzie moglibyśmy zostać sam na sam. Jedyne logiczne wytłumaczenie tego zachowania, to to, że dowiedzieli się o moich uczuciach do... Cholera to mogło być to!

Pod domem Tsunayoshiego.
Oh... właśnie wyszedł Dziesiąty.
-Witaj Dziesiąty! Jak się spało!?
-Umm... cześć. Bardzo dobrze. - po wypowiedzeniu tych słów zrobił się cały czerwony.
-To co? Idziemy?
-T-tak.
-A gdzie Reborn-san?
-Musiał wrócić do Włoch.
-Ah. Rozumiem. To znaczy, że od dziś ja muszę się tobą opiekować hehe!
-N-N-N-N-Nie ma takiej potrzeby.- wyglądał na strasznie zakłopotanego.
-W porządku. Jeśli nie chcesz. - uśmiechnąłem, się chociaż nie wiem czy to wyszło tak jak miało wyjść. Szliśmy w ciszy dopóki nie przyszedł Yamamoto.
-Siemka Tsuna, Gokudera! 
-Cześć Yamamoto. 
-Yo. Odprowadź Dziesiątego do szkoły.
-Spoko, a gdzie ty idziesz?
- Nie ważne.  - Po wypowiedzeniu tych dwóch słów zawróciłem, i odszedłem najszybciej jak mogłem.
Doszedłem do parku, Znalazłem ławkę w cieniu, usiadłem, i zapaliłem papierosa. "Cholera! Czemu Dziesiąty mnie tak traktuje!? Przecież jestem jego prawą ręką. Nie rozumiem tego. Może nie pasuję na jego prawą rękę." Takie myśli krążyły mi po głowie. Postanowiłem zapytać Decimo o to wprost. Dlatego wstałem, i ruszyłem prosto do szkoły.

Szkoła.
Wszedłem do klasy w środku lekcji. Oczywiście nauczyciel coś krzyczał, ale jak zauważył, że nie robi na mnie wrażenia to skończył.Usiadłem, czekałem tylko aż zadzwoni dzwonek, doczekałem się. Po wyciszeniu sygnału zwiastującego przerwę od razu podszedłem do Juudaime, chwyciłem go za ramię, i wyciągnąłem na dach. Całą drogę śledziły nas ciekawskie spojrzenia uczniów, i nauczycieli, ale nikt nic nie powiedział. Pewnie wyglądało to jakbym chciał mu coś zrobić. Gdy dotarliśmy na dach od razu go puściłem. Wyglądał na przestraszonego, i zmieszanego.
-Dziesiąty! Chcę cie o coś spytać!
-T-tak?
-Czemu zacząłeś mnie unikać?
-To nie tak. Ja po prostu... nie wiem jak się zachować w twojej obecności.
-Nie możesz tak jak zawsze?
-To bardziej skomplikowane niż myślisz. Sytuacja trochę się zmieniła, i ...
-Proszę.. nie traktuj mnie tak ozięble. Żyję tylko dla ciebie... Kocham Cię! - To co powiedziałem nie było planowane. To była prawda, ale miała zostać tajemnicą. Wtedy byłem już w stu procentach pewien, że nie będzie chciał ze mną rozmawiać, no bo jaka prawa ręka wyznaje miłość swojemu szefowi?! Jestem taki głupi.
Spojrzałem ukradkiem na dziesiątego, i był cały zapłakany. Myślałem wtedy tylko o tym, że go zraniłem. On widział we mnie przyjaciela, a ja mu wyznałem uczucia. Byłem śmieciem.
-G-Gokudera-kun.
-Przepraszam. Nie chciałem, żeby tak wyszło. Jutro z samego rana wyjadę do Włoch, i nie będziesz musiał mnie już więcej oglądać.
-Gokudera! Ja ciebie też kocham! - Zamurowało mnie... stałem tam jak posąg. Byłem w takim szoku, że straciłem poczucie czasu. Gdy się ocknąłem moje ciało odruchowo ruszyło w stronę mojego bossa. Tak szybko go objąłem, że obaj się wywróciliśmy. Nie przejmowałem się tym. Zacząłem go całować po ustach, potem zeszłem do szyi. Dziesiąty wydawał takie podniecające dźwięki. Do tamtej pory mogłem sobie jedynie wyobrażać taką scenę, a w tamtym momencie był mój, i miałem zamiar z tego skorzystać... póki mogłem.
-Nie możemy tego tutaj zrobić. Jesteśmy w szkole. Co jeśli ktoś nas zobaczy?
Schyliłem się , i szepnąłem mu prosto do ucha.
-Bez obaw. Właśnie trwają lekcje. - po powiedzeniu tego ugryzłem go delikatnie w ucho. Chyba to przekonało go do dalszej zabawy. Cholera byłem taki podniecony, że nie miałem ochoty nawet na grę wstępną. Zauważył to.
-Jestem gotowy.
To był najszczęśliwszy moment mojego życia. Dziesiąty mi się oddał. Zdjąłem sobie spodnie, po czym zrobiłem to samo jemu. Włożyłem jeden palec w jego dziurkę, przyjął to opornie, ale się nie poddał. Wsadziłem drugi. 
-Wsadzam go.
Ułożyłem go, i szybko wepchnąłem. Głośno się wydarł. Chwyciłem jego przyrodzenie, i zacząłem ruszać ręką w tą i z powrotem. To samo robiłem w jego dziurce. Strasznie krzyczał. Wiedziałem, że sprawiam mu ból, ale nie mogłem przestać. Doszedł, a ja zaraz po nim. Wyjąłem to delikatnie z niego, i szybko go przytuliłem.
-Go..ku..dera? -nadal ciężko oddychaliśmy.
- Przepraszam, że sprawiłem ci tyle bólu, ale też dziękuję, że pozwoliłeś mi to zrobić.
Czułem, że po tych słowach zrobiłem się cały czerwony, a dziesiąty poszedł w moje ślady. 
-Nie ma za co. Hehehe.
-Mogę liczyć na to, że jeszcze to zrobimy kiedyś?
-Tak... z tobą zawsze.
-Kocham Cię Dziesiąty. 
-Ja Ciebie też.  -delikatnie pocałował mnie w usta.

W ten oto sposób ja i Juudaime zostaliśmy parą. 

____________________________________________________________________________
Lol... kolejne kiepskie opowiadanie na szybko. Do tego pisane w wielkim stresie, bo co chwile ktoś przechodził, i wgapiał się w mój komputer. Co jest bardzo stresujące, bo w końcu piszę opowiadanie YAOI. >_<  Nawet jeśli wiem, że nie robię nic złego, to domyślam się reakcji innych jak to przeczytają. Okrutne. T^T

Mam nadzieję, że nie piszę aż tak tragicznie. Na 100% napiszę kiedyś opowiadanie, które się komuś spodoba. XD

Grimmjow x Ichigo - Bleach

Wesołe miasteczko

Pierwszy raz od dawna wyszedłem gdzieś ze znajomymi. Naprawdę dobrze się bawiłem.  Po tych wszystkich walkach tego mi było trzeba. Ten dzień nie mógł być lepszy.
-Ichigo, co ty wyprawiasz! Chodź ze mną na tą kolejkę! - Rukia zaczęła mnie wołać na jakąś słodką, i pełną króliczków kolejkę.
-Ugh... wiesz co Rukia. Ja chyba spasuję. Muszę iść do toalety. - Co oczywiście było kłamstwem, ale nie chciałem wsiadać na coś tak żenującego. -Możesz wziąć ze sobą Inoue!
-Dobra, ale potem jedziesz ze mną głupku.
-Hehe okej.
Odszedłem z wielkim uśmiechem. Nawet nie wiem czemu mnie to tak ucieszyło. Po dotarciu do toalet przypomniałem sobie, że moja chęć skorzystania z toalety była wymyślona... postanowiłem wejść do środka i poczekać chwilkę. W końcu nie mogłem wracać, bo Rukia zaciągnęła by mnie na tą kolejkę...
-Yo, Ichigo! Dawnośmy się nie widzieli. - Ten głos... moje serce na chwile stanęło, a gdy do mnie dotarło co usłyszałem, odwróciłem się najszybciej jak mogę, żeby się upewnić, co do jego właściciela. To był on... Ten uśmiech, ta twarz, te włosy, to ciało... wszystko to wywoływało u mnie ciarki. Nie mogłem wydusić z siebie słowa. Widząc to niebiesko włosy tylko prychnął. 
-Grimm... jow. T-ty żyjesz? - powstrzymywałem swoje łzy. Nie chciałem, żeby mnie takiego widział.
-Oczywiście. Myślałeś, że tak łatwo umrę?
-C- co ty tu robisz?
-Hmmm... przyszedłem cie odwiedzić. Nie widać? A w ogóle, co ty się tak jąkasz? Wzruszyłeś się, że twój ulubiony espada przeżył? - Zakończył to zdanie tym typowym dla siebie uśmieszkiem.
-A żebyś wiedział, że się wzruszyłem! - nie powstrzymałem łez. Od dawna tak nie płakałem. Wszystkie emocje skrywane przez ten cały rok ze mnie wypłynęły... rozpacz, gorycz, szczęście, i wiele innych emocji. 
-O-Oi! Ichigo! Nie płacz! - Grim wydawał się bardzo zmieszany, co było bardzo śmieszne... postanowiłem skorzystać z okazji, i przytulić go. 
-  Dobrze, że wróciłeś. - odwróciłem na chwilkę głowę, i zobaczyłem jak Grimmjow staje się cały czerwony.
-Co ty pieprzysz!? Nie zgrywaj się!
-Nie zgrywam się. - Nagle sobie uświadomiłem, że jesteśmy w miejscu publicznym, i że masa mężczyzn wgapia się na nas ze strachem i obrzydzeniem w oczach...- Grimmjow.. może pójdziemy w bardziej ustronne miejsce.
-Hęę!? Nie ma mowy. Przyszedłem się tu dzisiaj zabawić. Idziemy na kolejki! - Chwycił mnie za rękę, i mocno pociągnął. Już zapomniałem, jaki on był w gorącej wodzie kąpany.
-To gdzie idziemy?
-Na to! - wskazał palcem na najwyższą kolejkę... 
-D-dobra. - znowu zaczął mnie ciągnąć. Jak już tak się za nim wlekłem, to zdążyłem zauważyć, że jest dzisiaj w normalnych ciuchach. Nie tych z Espady, ale takich "ziemskich". Wyglądał w nich seksownie. Rozpięta koszula, przylegające jeansy, dłuższe wiązane buty. A ja się dziwiłem, że dziewczyny się za nami oglądają... chociaż w sumie to szliśmy za rękę, więc i tak by się oglądały.Nagle na myśl mi przyszło, że mam ochotę TO z nim zrobić. Od razu zrobiłem się cały czerwony.  A on akurat musiał się w tej chwili obrócić. 
-Co jest Ichigo? 
-Nic. - odwróciłem głowę, żeby nie patrzeć w te jego oczy.
Zatrzymał się, a ja nadal nie odwracałem głowy.  Było mi wstyd.
-Patrz na mnie.
-Nie.
-Powiedziałem patrz na mnie!
-Nie.
-Tsk. - wziął mój podbródek w ręce, i brutalnie skierował moją głowę na wprost jego. Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów.
-C- co ty robisz!?
-Hmm? Ciekawe....
-Co jest takie ciekawe?
-Jak patrzysz na mnie to robisz się czerwony, a jak patrzysz na mnie z bliska, to do tego stajesz się do tego strasznie nie spokojny. 
- Wydaje ci sie.
-Hmm? Doprawdy?  - Na jego twarzy pojawił się uśmieszek, po czym zaczął się do mnie niebezpiecznie zbliżać. Poczułem jego wargi na moich, po kilku delikatnych muśnięciach zaczął otwierać moje usta językiem, a ja nie byłem w stanie nic zrobić. Stałem jak sparaliżowany pod wpływem wielkiej fali rozkoszy. W końcu jego język dostał się do środka. Zaczął pieścić mój język, a gdy zauważył, że jest mi za dobrze, to skończył. Cholerny sadysta. - I jak było Ichigo?
-Nie żartuj sobie ze mnie! - już miałem go uderzyć, ale zablokował mój cios.
-Wiesz po co tu dzisiaj przyszedłem?
-A skąd mam niby to wiedzieć?
-No.. też fakt. Teraz się tego nie dowiesz, bo przyjaciele przyszli cie odebrać. Ja bym sobie chętnie powalczył, ale niestety są za słabi. Do zobaczenia Ichigo.
-Stój! Grimmjow! - Znowu mnie zostawił... wiem, że nie byliśmy razem, wiem, że jeszcze nie dawno byliśmy wrogami, ale wiem też, że zacząłem coś do niego czuć... i to nie byle co, bo nie czułem tego jeszcze do nikogo. Pewnie to nazywają miłością.
-Ichigo! Co ty tu robisz!? Szukaliśmy cie już od 30 minut! Gdzie ty biegasz, i z kim tu byłeś?- Z tyłu zaszła mnie wrzeszcząca Rukia. Odwróciłem się, i stali tam wszyscy :  Rukia, Chad, Inoue, Ishida i Renji.
- Nic nie robię. Zgubiłem się. - udałem, że ostatnie pytanie mi gdzieś umknęło.
-Z kim byłeś Kurosaki-kun ? - zapytała nieśmiało Inoue.
-Z nikim. - odpowiedziałem szorstko.
-A-Aha... 

Dom
Eh.. co za męczący dzień. Wszyscy mnie o wszystko wypytywali. Wydawało mi się, że Ishida wszystko widział, ale wolałem nie wnikać. Po kilku minutach zasnąłem. Śnił mi się nikt inny jak Grimmjow. W moim śnie byliśmy w Las Noches. To był moment gdzie Grimmjow ginął, a przynajmniej tak mi się wydawało. Na nowo przeżyłem to cierpienie... patrzałem, i nic nie mogłem zrobić, tylko krzyczeć jego imię. To było okropne. Obudziłem się zalany potem i łzami... nagle poczułem, że ktoś mnie przytulił.
-Nie martw się, to tylko zły sen. - szepnął . Obróciłem głowę, i zobaczyłem mojego ukochanego niebiesko  włosego espadę. Skorzystał z okazji, i mnie pocałował. Zaczął zjeżdżać językiem niżej, jakby badając całe moje ciało. Jechał powoli po szyi, i jeszcze niżej, aż doszedł do lewego sutka. okrążał go językiem, aż w końcu zaczął go ssać. Wydawałem z siebie strasznie krępujące dźwięki, które podniecały Grima. Oderwał się od mojego sutka, i usiadł na mnie. Cholera nawet nie wie jak mnie to podnieciło. 
-Hej Ichigo... zamierzam cie zjeść.
-Ch-chyba nie mam wyboru, jak tylko się zgodzić. - Boże...co ja powiedziałem?!
-Na to liczyłem. - uśmiechnął się znowu. Ten uśmiech wywołał we mnie ciarki. Chyba to zauważył, bo jeszcze bardziej go rozszerzył.
Nachylił się, musnął moje usta, po czym przejechał je językiem. Po chwili zajął się moim prawym sutkiem. Czułem jak go delikatnie ugryzł, co tylko ponowiło falę rozkoszy. 
-Oho... Chyba trochę stwardniałeś.
-Z-Zamknij się!
-Hoho.. spokojnie. 
Zdjął ze mnie spodnie, i włożył go do ust. To co się działo potem jest po prostu nie do opisania. Pierwszy raz czułem się taki szczęśliwy.
-Grimmjow.. nie musisz. - mówiłem tak, a myślałem inaczej.
-Co ty mówisz? Muszę. W końcu zaraz zrobię coś, co tobie się nie spodoba.
-C-co zrobisz? - chyba wiedziałem co chce zrobić, ale za bardzo się bałem, żeby dopuścić to do myśli.
-Nie udawaj, że nie wiesz.
-Nie, nie rób tego. - w tym momencie spuściłem mu się do buzi. Cholera ten widok! Chyba nikt mnie tak nie kręci jak on.
-Oh... za późno. Teraz już nie możesz się sprzeciwić po tym co zrobiłeś.
- Ty sadysto!
- Oh zamknij się, albo zrobię to tak, że przez cztery tygodnie nie usiądziesz na dupie! - wolałem  już nie protestować, bo wiedziałem, że jest do tego zdolny.
-Dobra... ale zrób to delikatnie.
-Jasne.- nie wiem czemu, ale mu nie wierzyłem.
Włożył tam jednego palca, a potem zaczął nim ruszać. Okropne uczucie. Miałem dość już na samym początku. Nim się obejrzałem włożył dwa, i stwierdził, że jestem gotowy. On był po prostu za badzo niecierpliwy i do tego myślał tylko o sobie pieprzony egoista.
-E-ej nie jestem gotowy.
-Aha. Wchodzę.
-CO!? UGH!  
Wszedł we mnie. to cholernie bolało. Zalałem się łzami, i wrzasnąłem. Nie zwrócił na to uwagi, tylko zaczął się poruszać. Dźwięki, które wydawałem strasznie mnie zawstydzały, ale jemu się chyba spodobały.
-Proszę... Grimmjow... nie wytrzymam. To potwornie boli.
-Zamknij się. Jeszcze chwila.
Poruszał się co raz szybciej, aż w końcu skończył. Opadł na mnie, i leżeliśmy tak przez jakiś czas.Jestem prawie pewien  że kilka razy powiedziałem "kocham Cie."  Potem zasnęliśmy. Obudziłem się z nim u boku. Bawił się moimi włosami.
-Jesteś...
-Yo. Miałem ci coś wczoraj powiedzieć, ale nie wiem czy nadal chcesz to usłyszeć.
-Mów.
-Kocham Cie. - cholera... strasznie się ucieszyłem słysząc to.
-Ja ciebie też. - objąłem go pomimo dużego bólu z mojej dolnej części ciała.
-Wiem. Wczoraj to mówiłeś ze sto razy. - Pocałował mnie namiętnie. - Odpocznij sobie dzisiaj, bo w nocy chcę powtórkę z rozrywki.
-C-co!?  Wiesz jak to boli!?
-Nie . I nie chce wiedzieć. Ważne, że mi jest dobrze.
-Ty pieprzony sadysto! 

KONIEC.

_____________________________________________________________________________

Wybaczcie mi, ale sama nie wiem za bardzo co ja tu napisałam. Jakoś tak zaczęłam, i samo się pisało. Nawet nie sprawdziłam tego... Hehe.. śmiesznie będzie do tego wrócić za jakiś czas. XD
Hmm... nie mam pomysłu na tytuł ... T^T