poniedziałek, 4 marca 2013

Grimmjow & Kaoru - Bleach.

To są czasy jeszcze zanim Ichigo dotarł do Las Noches.
Kaoru to Shinigami płci żeńskiej. Różowe włosy, brązowe oczy. Typowa japonka XD

________________________________________________________________________________
Siedziałem sobie na filarze pośrodku pustyni, gdy nagle coś różowego mignęło mi przed oczami. Pomyślałem, że w końcu znalazłem jakąś rozrywkę. Zacząłem się za tym skradać. Zobaczyłem coś, czego się nie spodziewałem. Ludzką dziewczynę.
-Co ty tu robisz? - odwróciła się, wyglądała na wystraszoną.
-Nie wiem... nagle się tu znalazłam.
-Jesteś zwykłym człowiekiem?
-Co ? Nie... jestem shinigami... po prostu nie mieszkam już w Soul Society.
-Czemu?
-Wygnali mnie hehe.
-Nie chcieli cie twoi? Co ty im zrobiłaś?- sam nie wiem czemu kontynuowałem rozmowę, ale była ciekawą dziewczyną.
-Hmm... w sumie sama nie wiem. Może to przez to, że byłam dość niezdyscyplinowanym, i niezdarnym człowiekiem. Strasznie dużo ludzi w Soul Society ucierpiało przeze mnie, a kapitan jest dość surowy.
-Oh...
-Hehe! Miło się z tobą rozmawia. Od razu mniej się boję.
-Ejejej.... ze mną nie ma się miło rozmawiać. Wisz, że mogę Cię zabić w każdej chwili?
-Wiem.
-To dlaczego się nie boisz?
-Nie wiem. Po prostu czuję, że nie jesteś taki zły... - i tu mnie wkurzyła.
Chwyciłem ją za gardło, i rzuciłem na ziemię.
-Nie spoufalaj się tak, bo tego nie lubię.
-O-Okej.... - poluźniłem uścisk. -Jak masz na imię? - to się nazywa zero strachu.
-Grimmjow Jeagerjaques.
-Ohhh! Jak ładnie! A ja jestem Kaoru Shima. Miło mi cię poznać.
-A więc co masz zamiar tu robić?
-Nie wiem. Postaram się przetrwać.
-Możesz iść ze mną. - sam nie wiem czemu to zaproponowałem.
Zaprowadziłem ją do mojej sypialni.
-WOOOW! Jaka duża! Jesteś kimś ważnym?
-6 Espada.
-Ojejku. Myślałam, że członkowie Espady są... no wiesz... brzydcy, a ty wręcz przeciwnie. Jesteś seksowny.  - cholera speszyła mnie.
-EJ... Nie uważasz, że na za dużo sobie pozwalasz?
-Hmm? Nie. Po prostu mówię prawdę.
-Ehhh.. Możesz tu zostać jakiś czas.
-Naprawdę!? Tak za darmo!?
-Nie... umiesz walczyć?
- Tak, ale.. nie jestem za silna.
-Dobra. To jutro mamy sparing.
-Okay. - muszę przyznać, że miała bardzo ładny uśmiech.

W TRAKCIE SPARINGU
-Ej no co jest? Myślałem, że jesteś silniejsza.
-Geh..Kheh... przepraszam, że cie rozczarowałam. - była cała we krwi. To był ułamek sekundy, jak upadła na piasek.
-Tsk. - ruszyłem, wziąłem ją na ręce, i jak najszybciej wróciłem do sypialni.
Pierwszy raz się kimś tak przejmowałem... Musiałem ją całą wytrzeć z krwi. Zdjąłem jej ubrania, i całą wytarłem. Muszę przyznać, że jej ciało mi się spodobało. Przy okazji wycierania kilka razy dodatkowo przejechałem po jej piersiach, i pośladkach, i jeszcze w kilku miejscach, ale to przypadkiem. Eh... jak mogłem tak ulec ludzkiemu ciału.

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
-Grimmjow... ja idę potrenować.
-Ta, ta. Nie zawracaj mi głowy.
-Doobrze. To ja lecę. Papa!  -i wybiegła z komnaty tym swoim skocznym krokiem. Eh.. naprawdę mnie irytowała. Nic się nie bała, i zawsze była taka szczęśliwa. Posiadała cechy charakteru, których nienawidzę, a mimo wszystko nie chciałem się z nią rozstawać.
-Eh... i po co ja się tak przejmuję.
-GYAAAAH! - Usłyszałem jej głośny krzyk. Kurwa! Pozwoliłem jej iść samej, a przecież tu wszyscy nienawidzą shinigami. Szybko się zerwałem, i pobiegłem tam skąd dobiegał krzyk.
-Kaoru! Gdzie jesteś!
-Grimmjow ! Pomocy! - już wiedziałem gdzie jest, i kto ją porwał.
-SZAYELLLLL!  - Biegłem, najszybciej jak mogłem. Znalazłem ją. Cała się trzęsła, zapłakana, w podartym ubraniu. Wściekłem się. Chciałem zabić tego gościa.
-G-Grimm...jow... -przytuliła się do mnie.
-H-hej.. co ty robisz? Puść...- czułem jak drżała. Zrobiło mi się jej żal... objąłem ją, a ona zaczęła płakać coraz głośniej.
-P-przepraszam Grimmjow. Ty odpoczywałeś, a ja ci przeszkodziłam, ale tak się bałam.O-On... powiedział, że cie skrzywdzi jeśli mu się nie oddam. Na początku chciałam to zrobić, ale później się bałam. Nie chciałam zrobić tego z kimś innym.
-Czekaj... to z kim chcesz to zrobić? ... i kto ci to zrobił!?
-Nie ważne kto mi to zrobił.... chcę zrobić to tylko z tobą!
-Ze mną? - z jednej strony czułem wściekłość na tego gościa, ale z drugiej.... na prawdę się ucieszyłem, że ona chciała to zrobić tylko ze mną.
-Tak!
-No to to zrobimy. - chwyciłem ją na ręcę, i zabrałem do mojej komnaty, po czym rzuciłem na łóżko.- Mam nadzieję, że jesteś gotowa.
-Nie jestem... nie rób tego proszę.
Kiedy tak prosiła zalana łzami i nadal trzęsąca się, to nie chciałem tego robić, ale pożądanie wzięło górę, nad uczuciami. Zdarłem z niej resztki ciuchów. Złapałem jej ręce, i zacząłem ją całować. Na początku tylko delikatnie muskałem jej usta, ale później otworzyłem sobie drogę do jej ust, i zaczął się taniec języków.
Puściłem jej ręce, które zrobiły się bezwładne, i moje dłonie przemieściły się na jej piersi. Zacząłem je pieścić. Palcami bawiłem się jej sutkami. Moja żądza coraz bardziej rosła.Skończyłem grę wstępną i od razu włożyłem go do środka.Wydała z siebie bardzo podniecający jęk. Poruszałem się najpierw wolno, a potem coraz szybciej. Widziałem, że pomimo bólu było jej dobrze. Bawiliśmy się tak pół nocy. Nigdy nie było mi tak dobrze. Rano powitała mnie swoim promiennym uśmiechem.
-Ja już się umyłam. Teraz twoja kolej. Będę czekać na dole. Chcę od ciebie trening za to co mi zrobiłeś.
-Ehh... dobra, ale wiedz, że mi sie nie chce.
-Wiem, wiem. To ja już lecę! Papa! - znowu ten jej skoczny krok.
Poszedłem pod prysznic. Pod prysznicem myślałem tylko o tym, że się zakochałem, i że to takie dziwne. Wyszedłem spod prysznica, i szybko zszedłem na dół. To co tam zobaczyłem wprawiło mnie w osłupienie. Nie wierzyłem w to. Kaoru stała tam z jakimś Arrancarnem. Wystawał jej z pleców miecz... opadła na kolana. Coś mówiła, a ten pierdolony Arrancarn się tylko zaśmiał.
-KAORUU! Cholera jasna ! Nic ci nie jest!?  Kurwa ty krwawisz! Trzymaj się. Na pewno Cię uratuję! Tylko wytrzymaj. - nic nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się, podniosła z wielkim wysiłkiem rękę, i położyła mi ją na twarzy.
-Kocham.. Cię... Grimm...jow. - Wyszeptała, po czym zamknęły jej się oczy. Wyparowała. Łzy napłynęły mi do oczu. Mogłem tylko krzyczeć. Nagle przypomniałem sobie, że za mną stał jej zabójca. Obróciłem się, i rzuciłem na niego. Rozszarpałem go na kawałeczki... stałem tam jeszcze chwilę, po czym wróciłem do swojej komnaty. Jakiś czas później walczenie stało się moim nałogiem, robiłem to, aby o niej zapomnieć...
Nie udało się. Zawsze będe o niej pamiętał. Moja pierwsza i ostatnia miłość.

_____________________________________________________________________________

Kolejne głupie opowiadanie.... wybaczcie mi.

2 komentarze:

  1. Buhuhhhbujujjjjuuujj!!!! *ryczy jak dziecko*
    A: no już już *tuli*
    *uspokaja się *
    A: dramty normalnie piszesz n_;
    Ale zajebiście Ci to wychodzi!
    Pozdrawia M~

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje opowiadania są podobne do moich XD Też daję ZAWSZE jakiś zboczony moment... chociaż dzieki temu te opowiadania są takie interesujące *.*

    OdpowiedzUsuń