czwartek, 21 sierpnia 2014

You Know That I Love You - Część 1

To miał być najgorszy dzień w moim życiu. Przenosiłam się do nowej szkoły w środku semestru. Nie dość, że miałam nie mieć przyjaciół, to jeszcze być wyrzutkiem. A chyba najgorsze w tym wszystkim miało być to, że to była strasznie mała strona, więc odpadało moje marzenie o spędzeniu miłych chwil w liceum na grze w kosza.

Weszłam do szkoły. Wszyscy się we mnie wgapiali ze strachem, podziwem i zdziwieniem w oczach. Wiem, że dziewczyna, która ma metr siedemdziesiąt jest w Japonii nie spotykana, ale to nie powód, żeby traktować mnie jak małpę w zoo. Czekałam tylko, aż dostanę bananem. Na dodatek potknęłam się dwa razy co wywołało wielką falę śmiechu. Skierowałam się prosto do sekretariatu. Na mój widok sekretarka o mało nie spadła ze swojego krzesełka na kółkach.
-Ty ... musisz być Kaoru? Słyszałam, że jesteś wysoka, ale myślałam, że będziesz chłopakiem.- niestety kobieta nie była świadoma, że moje imię było moim największym kompleksem... do tego wiedziała, że jestem wysoka, a płci już nie znała?
-Tak to ja. Niestety nie jestem chłopakiem, chociaż czasami chciałabym nim być. Hehe- udawałam miłą dziewczynkę. Nienawidziłam tego robić, ale co tam. Lepiej nie mieć wrogów pierwszego dnia.
Nagle rozsunęły się drzwi, a do pomieszczenia zawitał starszy mężczyzna o miłych rysach twarz.
-O dzień dobry. Ty jesteś Kaoru tak? Miło mi cie poznać. Jestem twoim wychowawcą. - ukłonił mi się z pogodnym uśmiechem. Odpowiedziałam na jego słowa ukłonem i cichym "yoroshiku"- To chodź za mną.

Stałam pod klasą 1-A czekając aż nauczyciel wypowie magiczne słowa "Chciałbym przedstawić wam..". Po nich mam wejść do klasy,  jak jakiś pudelek na wystawie. Niestety nie widziałam nikogo z klasy, bo miałam się nie zbliżać do szyb, żeby mnie nie widzieli.
-Ohayo.
-Ohayo sensei.- odpowiedział chór osób.
-Dzisiaj jest wyjątkowy dzień chciałbym przedstawić wam nową uczennicę.
Otworzyłam energicznie drzwi i wchodziłam do klasy, ale niestety nie zauważyłam progu, i z wielkim impetem upadłam na podłogę. W klasie śmiali się wszyscy włącznie z nauczycielem. Wstałam, otrzepałam się, i rozejrzałam po klasie. Niestety prawie nic nie widziałam, bo zaczęło mi się kręcić w głowie od przypływającej nagle fali gorąca. To było pewne- byłam czerwona jak burak. Obróciłam się i napisałam swoje imię i nazwisko na tablicy. Gdy śmiechy ucichły zwróciłam się do klasy, aby się przedstawić.
-Nazywam się Kaoru Shima. Yoroshiku. - mój głos się załamywał. -Etoo sensei. Gdzie mam usiąść ?
-Tam na końcu przy oknie.
-Ale tam ktoś siedzi... -jak nauczyciel mógł nie zauważyć ucznia?
-O...Kuroko. Rzeczywiście tam jesteś. Przepraszam. To w takim razie usiądź obok Kagamiego.
-... w przed ostatniej ławce?
-Tak. - skierowałam się prosto do ławki czerwono-włosego, który wgapiał się w okno. Chociaż jedna osoba, która się na mnie nie gapiła.


W czasie przerwy

Odwróciłam się gwałtownie do niebiesko-włosego.
-Cześć. Kuroko- kun, prawda?
-Tak.Cześć.
-Wiesz może, czy w tej szkole jest jakiś klub koszykówki? - mój sąsiad z ławki obok w końcu na mnie spojrzał, chociaż nie mówiłam do niego.
-Tak, jest. Należę do niego razem z Kagamim.
-Serio,serio?! A wiesz może, czy mogłabym się zapisać?
-To męska drużyna. - wtrącił się  czerwono-włosy.
-Nie martw się. Nie jestem gorsza tylko dlatego, że jestem dziewczyną. - gdyby teraz mogły się pojawić pioruny przy spojrzeniach ludzi jak w anime, to byłoby ich pełno.
-Myślisz, że jesteś taka dobra?
-Może nie najlepsza, ale dobra na pewno.
-A może się przekonamy? Akurat dzisiaj mamy trening.
-Bardzo chętnie.
Rozległ się dzwonek, a my zwróciliśmy się twarzami do tablicy w tym samym tempie. Zupełnie zapomniałam o Kuroko.  Napisałam mu na karteczce "Dziękuję za informacje \(*v*)/" i rzuciłam ją na jego ławkę.


Po lekcjach

Szukałam przez kilka minut sali gimnastycznej, bo nie chciałam iść z Kagamim. Gdy w końcu dotarłam znowu przeżyłam to co rano.  Czy mój wzrost w połączeniu z moją paskudną twarzą był takim super widokiem? Byłam jak... jednorożec. Szkoda, że nie wymiotowałam tęczą.
-Oh... już myślałem,że stchórzysz.
-Ooooł. Wybacz mi, że cie rozczarowałam Kagami-chaan.
-Nie dodawaj chan do mojego imienia.
Widziałam jaki reszta zespołu ma ubaw z naszej kłótni. Szczerze mówiąc to nie wyglądali mi na koszykarzy.
-Przepraszam... kim jesteś? -podeszła do mnie krótkowłosa dziewczyna.
-Ja? Chciałam dołączyć do zespołu.
-Ale to męski zespół.
-Przecież nie muszę grać w głównym składzie...
- Trenerko. Jeśli mnie pokona, to może zostać?
-Kagami... ty chyba żartujesz? Jak ona może cie pokonać?
-Po pierwsze... wszystko słyszę. Po drugie chce spróbować.
-Żartujesz? - wtrącił się jakiś chłopak z ustami w kształcie cyfry 3.
-Nie. Chcę spróbować.
-Dobra! To zaczynamy? - wrzasnął mi do ucha mój obecny przeciwnik.
-Okej. 

Przeszliśmy na środek boiska i zaczął się mecz. Chłopak od razu skoczył i zabrał piłkę, ale ja nie miałam zamiaru sie poddać. Pobiegłam za nim, wybiłam mu z rąk piłkę, wyminęłam go i urządziłam dziki bieg do kosza. Słyszałam w ogół siebie dopingi typu "Uda ci sie!" ,"Dobra jest!" ,"Dawaj, dawaj!". Niestety wskoczył przedemnie Kagami. Nawet się nie zastanawiając skoczyłam i wycelowałam piłkę do kosza. Chłopak chciał ją wybić, ale wpadliśmy na siebie. Wylądowaliśmy na podłodze. On na ziemi, a ja na nim. Chwile dochodziło do nas co się właśnie stało.... aż w końcu  zrozumieliśmy w jakiej pozycji leżymy. Zrobiliśmy się cali czerwoni. Odskoczyłam jak poparzona. Już zapomniałam o naszym meczu, ale podbiegli do mnie chłopacy, i zaczęli składać gratulacje.
-Witamy w drużynie! -wrzasnął ten trójko-usty.
-D-dzięki.
-Kagami przegrałeeeś!
-Zamknij się.- Wkurzył się.
-To kiedy mam treningi? - spytałam bardzo zadowolona.

___________________________________________________________________________
Od dzisiaj znowu dbam o bloga a na razie wklejam tu taki staroć :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz